czwartek, 29 lipca 2010

Do M.

Masa decybeli usiadła na uchu i grzmi, brzmi, dudni i trucze.
Wokal przebudził się nagle i nie godzi się na kompromis.
I ciemna nocą, w głuchej ciszy znowu się budzą dźwięki pewnego popołudnia i mnożą się, i rodzą się.
I to nie tragedia, że Ona hipnotyzuje melomana przez większość dnia. Jego kobieta, on jest dla niej i sobie wzajemnie. Zaufanie i poznawanie. Ona jest inna. Wciąż pozwala odkrywać się na nowo i wciąż ma wiele tajemnic. I nie ucieka, a zabiera go ze sobą. On ma ją zawsze przy sobie. I wsłuchują się w siebie. On to ja. Ona to Muzyka.