niedziela, 15 sierpnia 2010

Mnie bierze.

Czuję jak mnie bierze
Choroba, kiedy w łóżku leżę.
Razem z jazzem, jak niewierny
Z pacierzem.
Ja poleżę.

Tonę w pościeli z higienicznych chusteczek. Wypijam jak morze Czerwone czerwonego barszczu litry jak chytry. Popijam nim śnieżne kule zbijające temperaturę. Męka Pańska czy pańska, tym razem moja. Uciążliwy tobołek w drodze na stołek. Chemikalia błąkające się po mych wnętrznościach toczą bój z armią Rhinowirusów i ponoszą klęskę.
Mają mnie, jestem chory. Znowu.

piątek, 6 sierpnia 2010

NIE - dla Ciebie

Rozpływam się w fotelu po narkotykach miękkich. Za szybami drzwi balkonowych ściana deszczu, krople rozbijają się o asfalt jak szwedzkie bicze na ciele. W głowie rodzi się spokój i cisza. Myśli nie pchają się do ust by zostały wypowiedziane. Niczym nie zmącona harmonia. Odpoczynek psychofizyczny. Grawitacja jak biuro matrymonialne, łączy ze sobą deszcz i ziemię z niemal stuprocentową skutecznością.
Stan w którym czuję się dobrze, zwykle powstaje w parze z muzyką. Muzyka z akcentem na dźwięk samotności nie jest już tak bardzo uciążliwa. Uczy ze sobą żyć i odkrywa swoje dobre strony. Nie męczy, nie wkurwia, nie krzyczy, nie drażni, nie dławi i NIE po stokroć na tak, nie na nie.
Swoboda wyboru bez konieczności dostosowania się do jej wyborów. Nie obchodzi mnie co wyniosłaś z domu. To się ze mną nie kłóci, bo wybieram dobro dla siebie czyli NIE - dla Ciebie.