poniedziałek, 20 grudnia 2010

Nudo Ty moja.

Drogą przez usta wędruje do mych płuc siwy puch.
Pęcherzyk się spręża, motywuje i rozpręża.
Wydaje mi się, że mnie rozumiesz. Wmawiam sobie. Wprowadzam się w błąd. Naciskam świadomie przycisk samo-destrukcji w tylnej kieszeni spodni.
Pięknie jest się obudzić przed wybuchem i odciąć Ci rękę. Jesteś zakłóceniem radiowym. Wystarczy przekręcić gałkę żeby zmienić stację. Zmieniam Cię, bo zmieniam się. Jak dobrze. Pięknie asertywny, obojętny i życzliwy. Wracam z duchowego sanatorium, z masażu nerwowych kończyn wyprany i wysuszony tutejszym słońcem. Nie wsiadłem do samolotu, a już piszesz. Nie lecę samolotem.
A tam Ty. Kuchcisz i nos zadzierasz. Proponujesz i fantazję montujesz ze śrutów i śrubek, z czapek bejzbolówek. Sklejone razem na 3 sekundzie pasuje do siebie i w siebie wmontuję. Uważam, że tak. Draka i zabawa. Tańcz, tańcz i baw mnie znów, baw. Używam Cię zżuwalna gumo i przyklejam pod szkolną ławką. Niech innym pachną palce w walce z nudą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz