poniedziałek, 25 stycznia 2010

Dwie zapałki.

Dwie zapałki. Zdmuchnięte, leżą pod prześcieradłem z toaletowego papieru.
On.
Ona.
Deszcz wielobarwny uczynił im koniec.
Jak zagubione dziecko chowają dłonie w piasek w obawie przed kolejną burzą.
Silny wiatr. I mimo, iż stoją do siebie plecami, mogą na siebie liczyć.
Przed nimi daleka podróż.
Słoniowe kroki. Powolne. Zostawiają ślad i cień. Torują drogę.
Dziecko i kot. I krok w krok.
Kule wokół nóg i nadzieja w kolorze pomarańczy.
Przyszłość widziana przez rozbite okulary nie mieści się w głowie i rozrywa ją na strzępki.
Upadek świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz